czwartek, 26 sierpnia 2010

Na nie

Nie będzie to opowieść o tym, że znowu mi się nie udało. Ani o tym, że ta dieta nie działa. Ani też o tym, że wypróbowałam już wszystkie diety.
Nie powiem, że istnieje dieta cud, i nie powiem, że jej nie ma.

Nie jest to miejsce, w którym zamierzam wylewać swoją frustrację, że nie wyglądam jak... yyy... no właśnie, jak kto? Jakie są teraz kanony piękna dla kobiet? No powiedzmy, że jak Angelina Jolie. To nie, tego tu nie będzie.

Nie powiem, że zaczynam się odchudzać po raz pierwszy, ale mam zamiar dowieść tego przed sobą, że po raz ostatni.

Nie brakuje mi kilku dekagramów do idealnej sylwetki i nie jestem przewrażliwiona na punkcie swojego ciała. Ale nie przesadzajmy, nie mam stukilogramowej nadwagi i BMI niemieszczącego się w naszej Galaktyce.

Nie chcę "być na diecie", a potem hulaj dusza, to już przerabiałam i średnio mi się podoba. Pierwszy raz chcę podejść do siebie samej poważnie i ot, cała geneza tego miejsca. Ma mi ono przypominać, że swoje obietnice puszczam w świat, a nie chowam do szuflady. Porażka będzie wstydem.

Nie jestem nastolatką, ale i do kobiety w średnim wieku trochę mi brakuje. Jestem młoda (a jak!). Jestem młoda i zamierzam sama zadecydować o tym, jak będzie wyglądało moje ciało i jaki rozmiar ubrań będę kupować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz