wtorek, 7 września 2010

Ten nie dozna słodyczy w niebie

Już się przyzwyczaiłam do diety pana Dukana. Już mi dobrze, zwłaszcza od kiedy wiem, że jeśli najdzie mnie niepohamowana ochota na coś słodkiego, to mogę po prostu sobie coś zrobić z sera, mleka, kakao, słodziku, otrębów itede. Martucha kupuje sobie słodkie żelki serduszka, a ja półprodukty, które wyłożę na stół w kuchni, głęboko westchnę i się zastanowię, co z tego da się zrobić, na co mam ochotę, co będzie najszybsze. Czasem machnę ręką, że mi się nie chce, i nie zjem nic słodkiego. Czasem potrzeba jest silniejsza od lenistwa.
Chwilowo waga jest leniwa, ale mam nadzieję, że za 2–3 dni hulnie, jak nie lunie, w dół.

6 komentarzy:

  1. A wiesz, co jest bardzo dobre jak się ma ochotę na coś słodkiego? Galaretka. Nie wiem czemu, ale jak przeczytałam Twój wpis, to do głowy właśnie wpadła mi galaretka.
    Tylko trzeba pomyśleć o niej wcześniej, bo musi stężeć. A jest dziecinnie prosta- wrzucasz do kubka z gorącą wodą kilka torebek owocowej herbaty, słodzik, czekasz jakieś 10 minut, dodajesz żelatyny według poleceń na opakowaniu, dajesz do miski, wrzucasz do lodówki i po kilku godzinach masz pyszną galaretkę. Albo można rozpuścić trochę żelatyny i dodać do jogurtu pomieszanego chociażby z kakaem, poczekać aż w miarę stężeje, zrobić galaretkę, poczekać aż wystygnie, nalać na jogurt, wstawić do lodówki i potem ma się gotowy deser. Opcji są miliony.
    A jak sól? Już jej nie używasz, czy nadal Ci się zdarza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrobiłam ostatnio tak zwane ptasie mleczko. Tego, kto nazwał to ptasim mleczkiem, wysłałabym daleko, daleko. Ot, po prostu mleko ze słodzikiem i żelatyną. Na domiar złego wsypałam za mało słodzika, bo nie mam jeszcze wyczucia i całość ma tylko konsystencję galaretki. Smak zero. ;-)

    Soli nie używam. Słone jem tylko to, co już jest słone: wędzone ryby. Albo mi się wydaje, albo zaczynam odczuwać coś kuriozalnego jak na siebie: że coś może być za słone. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też na początku próbowałam tego "ptasiego mleczka". Powiem szczerze, że było takie... mdłe. Ale galaretka owocowa to co innego!
    Jest jeszcze jednen, moim zdaniem genialny, sposób na coś słodkiego. Lody! Czekoladowe? Owocowe? Śmietankowe? To już zależy od Ciebie, a raczej od tego, co dodasz do jogurtu, albo serka homogenizowanego. Trzeba pamiętać, żeby jeszcze dodać rozpuszczony słodzik. Wlewasz wszystko do filiżanki, wkładasz patyczek i wstawiasz na kilka godzin do zamrażalki.
    Lody uwielbiam, problem jest tylko taki, że jest teraz dość zimno, więc zimne do zimnego tak trochę nie za bardzo.
    A może zwykłe kakao też dobrze zahamuje ochotę na słodkie? Gorące mleko, słodzik, łyżeczka kakaa i w sumie też coś słodkiego.

    Bardzo gratuluję odstawienia soli! Oczywiście czasami można sobie sypnąć, a czasami nawet TRZEBA (zupa-krem z pieczarek bez soli...to przywołuje bardzo, bardzo przykre wspomnienia. Choć nawet jak dodałam soli było źle), ale w gruncie rzeczy, to lepiej nie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo! Jesteś genialna! Lody! Mam nawet takie foremki z Ikei do lodów na patyku.
    Kakao wypróbowane - jest super jako słodkość, a jak zimno na dworze, to już w ogóle jest fantastyczne. I nawet dobre z tym słodzikiem.
    Na razie czekam na ochotę na słodkość, bo przeszła mi podczas pieczenia ciasta (od Ciebie :)) hehe, bo podjadłam krem (kawowy sobie dziabnęłam).

    OdpowiedzUsuń
  5. Pianki czekoladowe i kawowe są pyszne. Robisz dzień wcześniej, wstawiasz do lodówki i już. Można też robić blok czekoladowy w wersji odtłuszczonej i wycinać z niego czekoladki foremką do ciastek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli "pianki czekoladowe i kawowe" to co innego niż tzw. ptasie mleczko (czyli zażelatynowane mleko ze słodzikiem), to ja jestem na "tak, poproszę wskazówki". ;-)

    OdpowiedzUsuń